Wokół masturbacji narosło trochę mitów i uprzedzeń, w wyniku których postrzegana jest jako coś złego, niepotrzebnego, nawet szkodliwego. Tymczasem, o ile nie jest ona tak częsta, że staje się uzależnieniem, niesie wiele korzyści dla zdrowia, ciała, ale także męskiej psychiki.
Masturbacja, onanizm, samogwałt

Trzy różne terminy, opisujące te same czynności. Różnią się pochodzeniem i wydźwiękiem.
Pierwszy z nich jest najpowszechniejszy, a rozumie się go po prostu jako stymulację narządów płciowych w celu wywołania pobudzenia seksualnego. Rzecz miła, częsta u obu płci, chociaż panowie wiodą u zdecydowanie prym.
Onanizm to nazwa piętnująca, odwołują się do biblijnej postaci, która nasienie bezproduktywnie marnowała, strzelając nim w ziemię, miast w niewiastę. Nie skończyło się to dla Onana dobrze, chociaż de facto – oczywiście jeśli wierzyć źródłom – nie masturbował się on, a jedynie uprawiał stosunek przerywany. W tym samym czasie w Egipcie faraon wychodził nad rzekę, robił sobie dobrze w jej fale i jeszcze pokłony przyjmował, bo boskim nasieniem Nil zapładniał.
Samogwałt też do miłych nazw nie należy. Przemoc seksualna na sobie samym wykonywana…
Takimi brzydkimi terminami przez wieki całe nazywano coś, czego przecież niemal każdy próbował, wielką przyjemność z tego czerpiąc. Owszem, nie jest to może temat do rozmów przy świątecznym stole, nawet między przyjaciółmi czy partnerami poruszany sporadycznie i raczej na zasadzie „czy?” niż „jak?”. Wstydzić się jednak tego? Przed sobą samym? Nie ma powodu ani sensu.
Robią to wszyscy?

Odpowiedź na podstawie różnych badań przeprowadzonych min. w USA, Szwecji, Francji, Niemczech, Wielkiej Brytanii, Polsce będzie przecząca. Nie wszyscy. Tylko większość. Około 90% mężczyzn i 75% kobiet robiło TO kiedyś, lub robi nadal. Osoby będące w związkach partnerskich czy małżeńskich nie są tu bynajmniej wyjątkiem, około połowa z nich nadal się masturbuje. Nie traktujące tego element gry wstępnej czy erotycznej zabawy we dwoje, ale w pojedynkę, by w taki sposób móc osiągnąć satysfakcję i orgazm.
Powody są różne, w zależności od płci. Mężczyznom nie wystarcza częstotliwość i intensywność seksu z partnerką, a z drugiej strony patrząc chyba nie potrafią zadbać o kobiecą rozkosz, skoro 40% z nich woli robić to samodzielnie, niż z mężczyzną…
Zjawisko jest więc powszechne – i w zasadzie chyba dobrze. Na pewno lepiej jest móc przeżyć przyjemność dzięki pracy własnych dłoni, niż być jej zupełnie pozbawionym.
Sposoby masturbacji dla mężczyzn

Panowie dzielą się z grubsza na dwie grupy. Pierwsza chce po prostu strzelić, by pozbyć się napięcia, rozładować, na jakiś czas wyrzucić z głowy myśl o seksie. Często są skrępowani faktem, że to robią, czują się winni, mają do siebie niesmak. Dla nich mamy tylko jedną radę. Nie idźcie tą drogą, wejdźcie w bramkę numer dwa. Ta grupa robi to dla przyjemności, szuka różnych sposobów, by zabawę sobie uprzyjemnić, wykazując w tym względzie sporą kreatywność. Tym panom możemy podrzucić kilka rad, może ich jeszcze nie znajdą.
Uwaga – nie poruszamy tematyki wszelakich akcesoriów erotycznych, na nich skupimy się innym razem. Z jednym wyjątkiem, a mianowicie:
Lubrykant. Mega ważna rzecz. Mega dobra rzecz. Jeśli do tej pory nie stosowaliście nawilżaczy, to zróbcie to następnym razem. Z użyciem środka poślizgowego wszystko, co sobie lubicie robić, będzie jeszcze przyjemniejsze. Każdy ruch dłoni na penisie będzie niósł ze sobą mocniejszą dawką rozkoszy. Przecież normalnie to właśnie w takim wilgotnym środowisku penis czuje się najlepiej… Lubrykanty mogą mieć także inne, prócz poślizgowego, działanie. Rozgrzewające, otulające wasz organ milutkim płaszczykiem ciepła. Chłodzące, też bardzo ciekawe, dające jeszcze większe wyczulenie na stymulację. Opóźniające, dzięki czemu zabawa może trwać dłużej.
Nie wierzcie, że profesjonalny lubrykant zastąpi oliwka, wazelina czy balsam do ciała. Z pozoru też śliskie, jednak ich skład nie jest dostosowany do używania na odsłoniętej ze skóry główce. Ślina też wypada słabiutko, bo wysycha błyskawicznie.

Kierowco, zwolnij na drodze. To nie apel policji, ale nasz. Nie spieszcie się, bawcie, czerpcie jak najwięcej przyjemności z tego co robicie. Dojść zawsze zdążycie. Albo nie, bo:
Nie kończ. Robicie to dla przyjemności, a ta skończy się w momencie orgazmu. Na następne podejście pewnie nie będziecie mieć siły i ochoty. Gdy więc czujecie, że jesteście tuż tuż, to zatrzymajcie się. Pomyślcie o czymś tak seksownym, jak obrady Sejmu, to skutecznie osłabi podniecenie. Wrócicie do sprawy za kilka minut, albo nawet godzin. W ten sposób masturbować można się wielokrotnie w ciągu dnia, cały czas mając wiele przyjemności, ale nie stawiając kropki nad i. (Zapraszamy też do artykułu Sprawdzone sposoby na opóźnienie wytrysku).
W łóżku na pleckach. Bardzo fajna pozycja do długiej zabawy. Nie pod kołdrą, ale leżąc na niej nago, z przyrodzeniem dumnie mierzącym w sufit. Odprężająca technika, dająca poczucie, że to co robicie jest naturalne, nie krępujące, swobodne. W tej pozycji można penisa pieścić dłońmi, udami, ocierać o brzuch. Każdy sposób jest dobry.
W łóżku na brzuszku. Czyli ocieranie się o prześcieradło. Pozycja leżąca z nogami wyprostowanymi albo z jedną nogą ugiętą. Można też unieść tułów i podeprzeć się rękami. Daje wrażenie prawdziwego stosunku, stymuluje całego penisa, nie tylko główkę, daje przyjemny nacisk na jądra. Polecana osobom, które nie muszą później tłumaczyć, skąd wzięły się plamy i specyficzny zapach pościeli. Najlepiej spisuje się pościel gładka – satyna, atłas, w wersji dla bogatych może być i jedwab. Zwykła bawełna, nie mówiąc o tzw. frote, może obedrzeć główkę do krwi.

Poduszka dobra rzecz. Podobnie można też wykorzystać poduszkę. Ma tę zaletę, że położyć ją można wszędzie, jest milutka i mięciutka. Można się o nią ocierać w pozycji leżącej albo usiąść na niej okrakiem. Technika stosowana częściej przez kobiety, tzw. dry humping, jednak u mężczyzn również sprawdza się zaskakująco dobrze. Uwaga jak z łóżkiem – i nie śpijcie później na tej poduszce…
Ubierz go ładnie. Namiastkę penetracji daje owinięcie członka jakimś materiałem, najlepiej dość grubo, ale nie za mocno. Tylko niech nie będzie to sweter z owczej wełny, spodnie dżinsowe czy ręcznik. Materiał musi być gładki, możliwie śliski, by nie drapał i nie podrażniał członka. Warunek absolutnie konieczny. Zawiniątko można trzymać w dłoni, oprzeć o łóżko, fotel itd.
Złap łobuza mocno. Ściśniecie penisa u podstawy albo objęcie wraz z jądrami daje efekt analogiczny do pierścieni erekcyjnych. Sprawia, że wzwód jest silniejszy, ale też oddala moment finiszu. No i daje bardzo widowiskowy efekt nabrzmiałych żył.
Albo daj mu w nos. Brzmi to brutalnie, ale gdy czujecie nadchodzący finisz, to uderzenie penisa otwartą dłonią bardzo skutecznie go oddali. Nie chodzi o to, żeby bolało… no dobrze, troszkę może zaboleć. Ale w przyjemny sposób. Jak klaps w pupę w czasie seksu, a to milutkie jest bez wątpienia.
Główka pracuje. To najbardziej wrażliwy fragment penisa. Spróbujcie skupić się tylko na nim. Najlepiej użyć do tego obu rąk. Jedna mocno trzyma trzon, a druga, dwoma, trzema palcami wędruje sobie po główce, to tu, to tam. Można tak dojść, ale można też uspokoić waszego przyjaciela, gdy zbliża się zbyt szybko do końcówki.
Skręć w lewo. A potem w prawo. Dłoń nie porusza się tylko góra – dół, ale daje też lekki ruch obrotowy. Tempo – dowolne wedle woli. Wrażenie jest inne niż przy klasycznym ruchu po linii prostej. Można powiedzieć, że z lekkim twistem.
Dojenie mleczka. Pewnie nie widzieliście nigdy, jak się doi krowę. No właśnie tak, jak penisa. Jedna łapka chwyta u podstawy, przesuwa się w stronę główki, a gdy z niej zejdzie, druga łapka robi to samo. I tak w kółko. Technika nie jest specjalnie stymulująca, wcale niekoniecznie dojdziecie w ten sposób – główka jest zasłonięta napletkiem. Ale bardzo dobrze spisuje się jako spowalniacz, gdy napięcie robi się zbyt duże, a wam nie spieszy się do finału. W innej wersji jedna dłoń ściska penisa u podstawy i jednocześnie odciąga skórkę, a druga „doi”. Uwaga – nie próbujcie tego bez lubrykantu.
Jądra ważna rzecz. A często zaniedbana… Nie róbcie im tego. Włączcie je do zabawy. Można je ścisnąć, by stały się bardziej gładki i nabrzmiałe, głaskać wtedy, poklepywać. Albo tak ułożyć ciało, by wysunęły się do przodu i dłoń poruszająca się po penisie uderzała w nie lekko. Na pewno będziecie zadowoleni z rezultatu. One również. (możecie sobie pomóc pierścieniem erekcyjnym, który zazwyczaj zakłada się na penisa ale na jądrach też jest miodzio)
Bioderka pracują. Dajcie odpocząć dłoniom. Niech łapka tylko trzyma penisa, a biodra wykonują ruchy, podobnie jak w czasie seksu z partnerką. Szybko przekonacie się, że to bardzo ciekawy sposób, a bawiąc się szybkością i głębokością ruchów można uzyskać całą paletę wrażeń.

A sutki macie? Pewnie macie. Użyjcie ich, serio. Jednoczesna stymulacja penisa i sutek dla wielu panów jest arcyciekawym doznaniem. Można muskać je koniuszkami palców, można ściskać, skręcać, ciągnąć za nie. Nie są tak erogenną strefą jak u kobiet, które potrafią mieć orgazm od samej ich stymulacji, ale nie są też zupełnie bezwartościowe. Sprawdźcie następnym razem.
Do pupy taka robota. Temat trochę tabu, bo mało który facet decyduje się na stymulację analną. Jednak to doskonały sposób, by dotrzeć do prostaty, nie bez powodu zwanej męskim punktem G. Mieliśmy jednak nie rozmawiać o akcesoriach erotycznych, więc w tym temacie odeślemy do artykułu Jak wykonać masaż prostaty.
Trzęsienie ziemi. W tej technice penis jest stymulowany nie przez ruch dłoni po nim, ale przez uderzanie i potrząsanie. Wariacji może być sporo, najprostsza to ułożenie jednej dłoni w kształt litery C i wsunięcie tam penisa, który jest poruszany drugą ręką. Naprzemienne uderzanie z dwóch stron plus lekki poślizg po palcach robią swoje. Pełnia wrażeń nie następuje od razu, trzeba tak chwilkę się pobawić, ale potem napięcie szybko rośnie a finisz jest zaskakująco mocny. Sugerujemy nie żałować tu środka nawilżającego.
Uda się czy nie uda? Penisa należy wprowadzić między uda, ścisnąć nimi, tworząc namiastkę waginy, a potem poruszać biodrami i zmierzać do celu w ulubionym tempie. Minusy – właściciele mocno owłosionych ud raczej nie skorzystają z tej propozycji. Wymaga ona zazwyczaj penisa w połowie wzwodu, bo gdy osiągnie pełnię ciężko go tak wygiąć. Plusy – bardzo realistyczne doznania, a uda są delikatniejsze i milsze w dotyku niż dłoń. Bez lubrykantu ani rusz.
Umyj go. Nie tylko po skończonej zabawie, ale też w ramach niej. Najbardziej popularny sposób to duża ilość szamponu czy płynu do mycia, kabina prysznicowa, nie za mocny chwyt i finisz prosto przed siebie. Bardzo dobry sposób na rozpoczęcie i zakończenie dnia. Równie dobry to odciągnięcie skórki i nakierowanie prysznica na główkę. Idealnie spisują się wymyślne słuchawki, mające opcję ustawienia strumieni skoncentrowanych i mocnych.
Z wykorzystaniem dilatora do penetracji cewki moczowej – o tym mamy cały artykuł.
No więc, jak to dziś sobie zrobicie?
Zapraszamy też do tekstu o masturbatorach i sztucznych pochwach.
