Pandemia COVID-19, zwana pieszczotliwie koronką, przyniosła ogrom zmian w życiu każdego z nas. Zazwyczaj na gorsze, chociaż w niektórych przypadkach są też jej bardziej pozytywne strony, co widać właśnie na przykładzie życia erotycznego Polaków. Jak się okazuje, to właśnie seks może być sposobem, by ten trudny czas przetrwać w lepszym zdrowiu, psychicznym i fizycznym. Chociaż niesie ze sobą też bardzo realne zagrożenia…
Seks pomaga przetrwać zarazę…

Brzmi to może bardzo górnolotnie i ambitnie, ale przecież faktycznie seks ma bardzo pozytywne skutki dla ciała i ducha. Szeroko rozumiana sfera erotyki dla większości dorosłych i aktywnych seksualnie jest jednym z najważniejszych aspektów życia. Najdobitniej pokazuje to fakt, że jest umiejscawiany w pierwszej piątce hierarchii życiowych przyjemności, choć nie zdziwi, że wyraźnie częściej na jego ważność wskazują mężczyźni niż kobiety.
Jednak jest on nie tylko przyjemnością. Jest medycznie udowodnionym faktem, że regularne uprawianie seksu podnosi odporność organizmu i zwiększa ilość przeciwciał. To z kolei oznacza większą „silę” organizmu do walki z infekcjami, w tym wirusowymi i szansę na ich łagodniejsze przejście. Prócz tego do pozytywnych aspektów uprawiania seksu zalicza się obniżenie ciśnienie krwi, zmniejszone ryzyko zawału, udaru mózgu, pomaga on na bezsenność, a nawet ujędrnia skórę. Wszystko to, może prócz jędrnej skóry, na pewno sprawia, że nasze ciało jest lepiej zabezpieczone na okoliczność choroby czy infekcji.
Ale seks to przecież także duch. Aspekt psychiczny u niektórych osób jest zresztą dużo ważniejszy niż fizyczny. Bliskość emocjonalna, jaka wytwarza się podczas aktu erotycznego, może górować nad organicznym jego przeżywaniem i orgazmem. Już sama bliskość partnera może koić nerwy, poprawiać samopoczucie, wywoływać przysłowiowe motyle w brzuchu i sprawiać, że ma się ochotę góry przenosić.
W czasie stosunku, gry wstępnej, pieszczot albo najzwyklejszych pocałunków, organizm wydziela szereg hormonów – dopaminę, oksytocynę, endorfiny. Są to tak zwane hormony szczęścia, poprawiające nastrój, a także wywołujące i zwiększające poczucie bliskości, bezpieczeństwa, zaufania, empatii…
Można więc powiedzieć, że dla własnego zdrowia i bezpieczeństwa, w czasie koronawirusa seks powinniśmy uprawiać jeszcze częściej niż zazwyczaj. Niestety, nie takie to łatwe…
Czy koronawirusem można zarazić się podczas seksu?

Koronawirus rozprzestrzenia się drogą kropelkową, w normalnej sytuacji na odległość 1,5-2 metrów, w czasie kichania czy kaszlu nawet dwa razy dalej. Stąd tak ważna jest zasada dystansu społecznego i noszenie maseczek. Czy również podczas seksu? Pytanie wydaje się być absurdalne, ale np. brytyjska organizacja Terrence Higgs Trust czy kanadyjskie Ministerstwo Zdrowia takie właśnie zalecenia wydało. Z kolei uznane autorytety medyczne wyraźnie mówią, że w czasie seksu nie ma możliwości ograniczenia ryzyka transmisji wirusa. Jesteśmy tak blisko siebie, że noszenie maseczek raczej nie jest sposobem na bezpieczny seks…
Czy prezerwatywy chronią przed koronawirusem? Nie ma żadnych podstaw, by tak sądzić. Nie ma co prawda dowodów, że COVID-19 może przenosić się podczas stosunku seksualnego, przy penetracji. Jednak wykryto go w ślinie, krwi, kale, spermie… Pokładanie więc wiary w osłonkę, która nie daje 100% szans ochrony nawet przed chorobami wenerycznymi czy HIV, byłoby cokolwiek niemądre.
Odpowiedź wydaje się więc jednoznaczna – tak, podczas seksu można zarazić się koronawirusem. Na każdym jego etapie. Od dotykania się, po pocałunki, pieszczoty oralne, penetrację. Żaden rodzaj ochrony, do którego ma dostęp przeciętny śmiertelnik, nie da tu gwarancji bezpieczeństwa.

„Internety” oferują co prawda listę pozycji bezpiecznych, zwaną poetycko koronasutrą, jednak należy traktować ją w najlepszym razie jako zabawny mem. W najgorszym – jako szkodliwy fake news, mogący rodzić w ludziach złudne poczucie bezpieczeństwa.
Seksuolodzy i wirusolodzy są tu raczej jednomyślni. Nie należy uprawiać seksu, całować się czy pieścić z osobą, która ma objawy mogące wskazywać na zakażenie (co oczywiste) lub nieznaną, nawet jeśli wygląda na okaz zdrowia. Seks ze stałym partnerem, najlepiej zamieszkującym w tym samym gospodarstwie domowym – jak najbardziej. Zdrowo, miło i rozkosznie. Ale… niestety, pojawia się kolejny problem.
Związek a koronawirus

By związek móc skonsumować, najpierw należy w nim być. To nie dotyczy przecież wszystkich… Duża część aktywnych seksualnie Polaków jest oficjalnie wolna i jedynie od czasu do czasu ma jakieś erotyczne przygody. Według ostrożnych szacunków ograniczenie dystansu społecznego czeka nas przynajmniej do połowy 2021 roku, co oznaczać by mogło, że również przez tak długi czas powinni oni zachowywać wstrzemięźliwość. Czy jest to zalecenie z gatunku teoretycznych? Raczej tak.
Osoby potrzebujące seksu, pragnące go, po miesiącach abstynencji zapewne w końcu złamią się i wrócą do dawnych praktyk. Nawet wiedząc, że nie do końca to rozsądne i bezpieczne. Ci bardziej ostrożnie podchodzący do życia pozostaną przy masturbacji. Zresztą od samego początku epidemii i ograniczenia kontaktów międzyludzkich widoczny jest trend wzrostowy w internetowych sklepach erotycznych, zapatrujących kobiety i mężczyzn w szeroką gamę akcesoriów, potrafiących umilić każdemu wieczór. Brytyjski Terrence Higgins Trust czy Departament Zdrowia w Nowym Jorku otwarcie sugerują masturbację jako najbezpieczniejszą praktykę seksualną w dobie koronki. Polskie Ministerstwo Zdrowia nie wypowiadało się w takich kwestiach, wszak słowo masturbacja nadal jest u nas tabu…
Czy na pewno jednak osoby w związkach są zawsze w lepszej sytuacji niż single? Wszystko zależy od tego, jaki to związek. Każdemu można życzyć takiego, w którym słowa miłość, seks, pożądanie, szacunek, sympatia, przyjaźń są obecne nie tylko na obrazkach rozwieszonych w kuchni, ale w życiu.

Nie zawsze tak jest. Ba, często jest zgoła diametralnie. Dla wielu par problemy w życiu seksualnym były codziennością, zanim jeszcze pojawił się COVID. Zdrady, skoki w bok, współżycie „od święta” lub traktowane jako obowiązek, trwanie związku „dla dzieci” choć na samych siebie patrzeć już nie można, albo takie patologie jak gwałt małżeński. Zresztą nawet w parach szczerze się kochających mogą pojawiać się problemu seksualne, związane ze spadkiem libido, wiecznym przemęczeniem, brakiem siły i chęci na seks. Zamknięci ze sobą w czterech ścianach mogą dużo mocniej odczuwać kryzys życia erotycznego, emocjonalnego, małżeństwa czy związku. (Zapraszamy też do artykułu o tym, że brak seksu rodzi frustrację)
Chyba tylko pary, które przed pandemią cieszyły się satysfakcjonującym obie strony pożyciem, wyjdą z tej sytuacji in plus. Tu faktycznie jest duże pole do popisu, do eksperymentowania, do wykorzystania wolnego czasu, by jeszcze lepiej poznać swe potrzeby i zbliżyć się do siebie.
Jest to zresztą jeden z wniosków, które można wysnuć z raportu „Zdrowie, relacje w związkach i życie seksualne Polek i Polaków w czasach epidemii COVID-19” profesora Zbigniewa Izdebskiego. Z badania, prowadzonego w okresie marzec-maj, wynika, że dla ok. 60% w związku nic się nie zmieniło, u ok. 20% związek wzmocnił się, a u niewiele mniejszej liczby nastąpiło pogorszenie sytuacji, wliczając w to myśl o rozwodzie. Kilkanaście procent respondentów zadeklarowało również, że w związku z pandemią przesuwa swoje plany prokreacyjne, a dzieci zamierza mieć – lecz później. I tu pojawia się kolejna, mało optymistyczna myśl.
Czy po pandemii urodzi się więcej dzieci?

Większość kryzysów, od trzęsień ziemi, przez epidemie po wojny, powoduje zwiększoną liczbę narodzin, tak zwany baby boom. Wyż może nadejść po ustąpieniu przyczyny kryzysu, czyli gdy np. po zakończeniu wojny wzrasta poczucie bezpieczeństwa, ludzie biorą się do odbudowy domu, kraju, rodziny. Ale może też nastąpić w czasie kryzysu, zwłaszcza jeśli trwa on długo. Zaobserwowano to na przykład kiedy w latach 1708-1712 w Warszawie panowała epidemia dżumy.
Przymusowe zamknięcie w domu oznaczać może częstszy seks, więcej ciąż, więcej dzieci. Z punktu widzenia gospodarki byłoby to rozwiązaniem idealnym, wszak Polska ma ujemny przyrost demograficzny. Z punktu widzenia ciężarnej i rodziny? Tu już jest gorzej. Następstwem pandemii będzie – a w zasadzie już jest – fala zamknięć zakładów pracy, bankructw, kłopotów finansowych. Wychowanie dziecka w tych warunkach musi więc rodzić problemy. Tak samo jak dostęp do ochrony zdrowia, opieka w czasie ciąży, o porodzie nie wspominając. Każdego dnia docierają do nas informacje z jakim trudem – i ogromnym poświęceniem – nad pandemią usiłują zapanować lekarze, ratownicy medyczni, pielęgniarki. Ale siłą rzeczy ogranicza to dostęp do innych działów opieki zdrowotnej… Ryzyko, jakie niesie ze sobą ciąża i poród w czasach pandemii jest niebagatelne. Na razie brak jest doniesień o wertykalnej transmisji wirusa i zakażeniach płodu przez matkę, choć lekarze zgadzają się, że jest to prawdopodobne. Natomiast przypadki zakażonych noworodków są jak najbardziej realne i notowane.
Uprawiając więc seks w tak trudnym dla wszystkich czasie, miejcie na uwadze, by nie uczynić go jeszcze trudniejszym. Przywołajmy jeszcze raz cytowany wcześniej raport prof. Izdebskiego. Tamże 29% badanych jako metodę zapobiegania ciąży wskazało stosunek przerywany, zaś 15% kalendarzyk małżeński. W sumie co trzecia para gra więc w ruletkę, w której stawka jest bardzo ryzykowna. Chciałoby się rzec, że prezerwatywy i tabletki hormonalne powinny być na obowiązkowym wyposażeniu osób aktywnych seksualnie. Chciałoby się, ale pewnie nie wypada, bo uwarunkowania społeczno-kullturowe i religijne mamy, jakie mamy…
Jakie więc finalnie są wskazówki co do uprawiania seksu w czasie koronawirusa?

Przede wszystkim – jeśli tylko możecie i chcecie, to się kochajcie. Seks jest zdrowy, przyjemny, pomaga na paskudny nastrój i stres.
Róbcie to ze stałym partnerem/ką, najlepiej zamieszkującym wspólne gospodarstwo domowe.
Starajcie się, by seks zwieńczył orgazm, a nie ciążą.
Jeśli zdecydujecie się na kontakt z inną osobą, miejcie świadomość ryzyka. Maseczka nie będzie tu ochroną, prezerwatywa nie zabezpiecza przed SARS-CoV-2, bezpieczne pozycje seksualne nie istnieją.
Inne podejście do tematu znajdziecie w artykule Majówka, pandemia i wy.
