Zawsze zachęcamy do eksperymentowania w seksie, poszukiwania nowych doznań, ciekawych sposób na przeżywanie rozkoszy w pojedynkę czy we dwoje. Ta jest raczej z gatunku kontrowersyjnych, łamie bowiem jedno z najbardziej podstawowych męskich tabu.
Na czym to polega pegging?
Termin ukuł niemal 20 lat temu niejaki Dan Savage, dziennikarz, działacz LGBT, piszący m.in. kwestiach erotyzmu i seksualności w rubryce Savage Love. Umieszczana była i jest w wielu pismach, dostępna obecnie także jako podcast. Poszukiwał słowa, jednego słowa, którym opisać będzie można akt erotyczny, polegający na analnej penetracji hetero pana przez hetero panią. Padło na słowo peg, stąd też w przestrzeni publicznej pojawił się i pegging. Oczywiście Dan Savage samej techniki nie odkrył, była znana dużo wcześniej, ale to właśnie jego termin jest obecnie powszechnie obowiązujący.
Co istotne – w peggingu nie chodzi po prostu o włożenie palca, wibratora czy dildo. Jest on pełnym odwróceniem ról, w którym mężczyzna przyjmuje postawę bierną, a kobieta dominującą – męską. Stąd też jej koniecznym wyposażeniem jest… penis. Mocowany na specjalnych paskach, zwanych z angielska strap-on. Są one na tyle stabilne, że sztuczny członek może być używany w zasadzie z taką samą biegłością i dowolnością jak prawdziwy. Zabawka ta ma zresztą szersze zastosowanie. Używają jej panie w układach lesbijskich, może być też noszona przez mężczyzn z zaburzeniami erekcji, z pustą protezą, do której wkładany jest członek.
Natomiast w peggingu daje bardzo intensywne wrażenie dominacji kobiety i uległości mężczyzny (szukacie innych atrybutów dominacji? Przeczytajcie wpis o kneblach BDSM).
Strapon, pegging a orientacja
Już po samym opisie budzi się jednoznaczne skojarzenie. Skoro pan jest penetrowany, to pan jest też gejem. No nie, to nie tak.
Istotą definicji peggingu jest właśnie heteroseksualizm mężczyzny. Nie bi, nie homo – hetero.
Rzecz jasna rozumiemy, skąd biorą się te skojarzenia, a także idące za nimi obawy. Sama decyzja o spróbowaniu peggingu nie należy więc do łatwych, a jeszcze trudniejsze może być zwierzenie się partnerce z takiej fantazji.
W peggingu najtrudniejsza jest właśnie ta faza wstępna, nie sama penetracja. Pierwszą rzeczą jest przekonanie samego siebie, a następnie partnerki, że nie jest to coś złego, zboczonego, perwersyjnego. To po prostu jeden z rodzajów aktywności seksualnej, która daje przyjemność obojgu partnerom. Takich stereotypów nie łamie się w pięć minut. Wymagają szczerości, raczej dojrzałego niż przygodnego związku, chęci eksperymentowania, otwartości na nowe sposoby przeżywania rozkoszy.
Dużo łatwiej powiedzieć, niż zrobić… Ale jeśli nie spróbujecie, nie odważycie się, to nigdy nie przekonacie się jak pegging smakuje. A smak ma wielowarstwowy.
Co w tym przyjemnego?
Otóż przyjemność odbierana jest na dwóch poziomach.
Fizyczna – bo podczas penetracji partnera pobudzana jest jego prostata. Męski odpowiednik punktu G, równie wrażliwy na stymulację, chociaż dużo rzadziej „odkrywany”. Ze szkodą dla samych panów, bo pobudzenie prostaty może prowadzić do bardzo intensywnych, nawet wielokrotnych orgazmów (szerzej pisaliśmy o tym tu: Jak wykonać masaż prostaty)
Psychiczna – czyli podniecenie z racji odwrócenia ról. To panowie zazwyczaj dominują w sypialni, narzucają swój rytm podczas penetracji, inicjują seks. Tymczasem podczas peggingu pełną władzę nad ciałem mężczyzny ma partnerka. To ona rządzi, ona ma penisa, ona dyktuje warunki. I właśnie to potrafi być bardzo podniecające. Dominacja i uległość są typowymi objawami BDSM, dlatego też może on być łączony z peggingiem. Werbalizacja dominacji, czyli wypowiadanie przez partnerkę słów podkreślających podmiotowy charakter mężczyzny. Wprowadzenie kajdanek, by jeszcze mocniej poczuł władzę partnerki. Orgasm denial, czyli odmawianie partnerowi prawa do orgazmu i zatrzymywanie się chwilę przed nim. Klapsy wymierzane w penisa i jądra. Nie jest to konieczne, jednak bardzo wzmacnia odczucie dominacji partnerki, a duża część męskich doznań rozgrywa się w głowie.
Kobieta może czerpać przyjemność również w tak dwojaki sposób. Dominacja, której zazwyczaj jej się odmawia, i poczucie władzy są seksowne i podniecające. Łechtaczka jest stymulowana pchnięciami „penisa”, a niektóre uprzęże są dodatkowo wyposażone w krótszą końcówkę wprowadzaną do waginy.
Oboje partnerów może się więc świetnie bawić przy peggingu, o ile tylko zdecyduje się przełamać uprzedzenia i spróbować.
Pegging – jak to robić?
Zanim przejdziecie do takiego typu igraszek, dobrze jest wypróbować coś mniej inwazyjnego. Przekonać się, czy faktycznie stymulacja punktu P robi na was wrażenie i jak duże. Najlepiej użyć do tego specjalnie wyprofilowanych masażerów prostaty, które po wprowadzenie praktycznie same trafiają we właściwe miejsce. W takiej roli można także użyć wibratora, dildo, korka analnego.
Niemal na pewno rzucanie się od razu na głęboką wodę nie będzie dobrym pomysłem. Powoli, przyzwyczajajcie się do wrażeń, jakie niesie penetracja analna, oswójcie się z nimi. Więcej o pierwszych krokach piszemy w artykule Seks analny dla początkujących.
Oczywiście niezbędne jest zachowanie higieny, właściwej dla tego typu stosunków. Przypomnijmy, że w odbycie masa kałowa gromadzi się tylko przed wypróżnieniem, tak więc normalnie jest on w zasadzie pusty. Na tyle czysty, że do wprowadzenia korka czy masażera lewatywa w zasadzie nie jest konieczna. Jednak przy peggingu w grę wchodzi penetracja, nieraz intensywna i głębsza. Żeby więc ustrzec się „niespodzianek” dobrze jest wypróżnić się, a następnie wykonać płukanie gruszką (przewodnik na ten temat znajdziecie w artykule Seks analny i lewatywa)
Same pozycje seksualne podczas peggingu nie różnią się od tych, praktykowanych w czasie „normalnego” seksu. Wymagają jednak użycia solidnej porcji środka nawilżającego, bo bez niego łatwo o bolesne otarcia, sama penetracja też nie będzie zbyt miła.
Na pieska – klasyka przy peggingu, pozycja wygodna dla obojga. Pozwalająca kobiecie na komfortowe wykonywanie ruchów o praktycznie dowolnej sile i tempie.
Na brzuchu – bardzo ładnie pokazuje dominację, mężczyzna jest wręcz uprzedmiotowiony, nie może nawet widzieć partnerki, jedynie słyszeć ją i czuć. W wersji delikatniejszej, z płytszymi i spokojniejszymi ruchami, pani leży na panu. W wersji gwałtowniejszej – siedzi, a kobieta ujeżdża go jak rasowa kowbojka.
Na odwróconego jeźdźca – kobieta leży, mężczyzna odwrócony tyłem jest w stanie kontrolować głębokość i tempo penetracji. Dość wymagająca fizycznie.
Na łyżeczkę – albo na leniuszka. Intymne przytulenie, wygoda dla obojga, odprężenie. Wygodna do powolnego seksu, do mocnego lepiej przejść na pieska.
Na plecach – z kobietą klęczącą między nogami mężczyzny. Daje jej bardzo dobry dostęp do penisa, pozwala pieścić go, bawić się dłonią i dodatkowo stymulować. Mężczyzna może utrzymywać z partnerką kontakt wzrokowy i podziwiać jej ciało.
Jeśli chodzi o uprząż, to na początek lepiej wybrać coś niezbyt dużego. Dildo gładkie czy też realistyczne – to już zależy tylko od was.
Zdecydowanie się na pegging, aktywność bądź co bądź kontrowersyjną, nie jest łatwe. Wymaga przełamania własnych oporów oraz otwartości partnerki, ale jeśli obie te kwestie nie stanowią problemu, to zdecydowanie warto.
Zapraszamy też do artykułu o akcesoriach do BDSM.