Seks na zgodę… Kto go nie przeżywał? Chyba tylko ten, kto się nie kłócił. Kłócimy się zaś chyba wszyscy. O rzeczy mniejsze, większe i zupełne, za przeproszeniem, pierdoły. W modelowym świecie, rządzonym przez wskazówki psychologów i seksuolożek, po każdej kłótni nadchodziłaby próba porozumienia, kompromisu, znalezienie rozwiązania i rozmowy. Ten modelowy świat o nie do końca istnieje. Rzeczywistość jest bardziej wredna i brutalna. Jednym z jej elementów jest seks na zgodę. Też czasem brutalny, ostry, mocny. Równie podniecający, co podstępny…
Seks na zgodę jest świetny!

Ogólnie zresztą seks jest czymś niezwykle przyjemnym, a ten po kłótni… W jednej chwili lecą wiązanki, bynajmniej nie kwiatów pachnących, słowa, bynajmniej nie miłości i oddania. W drugiej – lądujecie w łóżku, nakręceni kłótnią, z hormonami, od których aż żyły kipią. Chcecie, pożądacie, rozładowania napięcia, które zrodziło się w czasie kłótni. To naturalny mechanizm obronny, próba uspokojenia emocji. Do tego przecież seks nadaje się świetnie. Przyjemny akt, skutkujący wydzielaniem się hormonów szczęścia, oksytocyny, endorfin. Cóż może być lepszego od niego?
Emocje, jakie towarzyszą seksowi na zgodę, są wyjątkowo silne, a sam seks niezwykle żywiołowy. Niektórzy wręcz mówią, że sex na zgodę zawsze smakuje lepiej. Jest nieraz wręcz zwierzęcy, z lekką – ale przecież akceptowaną – agresją. Takie kwestie, jak gra wstępna odchodzą sobie w siną dal, nie myślicie o nich albo ograniczacie do minimum. Bywa ostro, w sensie dosłownym, z plecami przeoranymi paznokciami do krwi. Łóżko jęczy, stół w kuchni trzeszczy, płytki na podłodze polerują wasze pośladki, orgazm aż dźwięczy w uszach. I jest miło, jest dobrze. Jeszcze lepiej nawet, ale… No właśnie, zawsze musi być jakieś ale…
Seks na zgodę nie jest dobry
Jeśli potrzebna jest zgoda, to znaczy, że była kłótnia, sprzeczka, konflikt. Konflikty zaś trzeba rozwiązywać, a nie zamiatać pod dywan, czy wpychać pod łóżko w sypialni.
Do czego prowadzi pójście ze sobą do łóżka od razu po kłótni? Zazwyczaj do przyjemnych chwil, po których pojawia się pytanie – co dalej? Bo seks konfliktów nie rozwiązuje, on tylko odsuwa to rozwiązanie w czasie. Prędzej czy później wróci. Oczywiście można na okrągło kłócić się, potem godzić w łóżku, by na drugi dzień znowu wypełnić dom krzykiem złości i przyjemności. Tylko że to lekka patologia i niedługo nie będziecie mogli kochać się bez awantury. Witajcie w toksycznym związku.
Rozwiązanie problemu wymaga zazwyczaj rozmowy, omówienia zachowania, ustalenia dalszego postępowania. Może być męczące i wyczerpujące, bardziej nawet niż sam spór, kłótnia. A seks? Seks jest prosty. Przez kilkanaście minut nie liczy się cały świat, zamiast mówić – można działać, w dodatku w jakże przyjemnych okolicznościach. Takie podejście jest typowe dla mężczyzn i oni najczęściej dążą do zbagatelizowanie sporu i „załatwienia” go w łóżku. Kobiety pod wpływem emocji często mają przeciwne odczucia i blokadę przed bliskością fizyczną.
To jak to jest z tym seksem na zgodę?

Naszym zdaniem – jest różnie.
Seks na zgodę jest dobry, jeśli faktycznie jest zgoda.
Jeśli rozwiązaliście konflikt, doszliście do konsensu, to przypieczętowaniem waszych zmagań z problemami, jak najbardziej może być seks. Pewnie nie będzie wtedy zbyt żywiołowy, bo „dogadanie” problemu zajmie trochę czasu i może być wyczerpujące, a napięcie zdąży z was zejść. Ale nadal będzie przyjemny i sensowny. Może nawet poczujecie po nim jeszcze większą bliskość i oparcie w sobie.
Jeśli kłótnię, sprzeczkę czy awanturę spowodowała pierdółka, banał w postaci skarpetek rzuconych na podłogę czy krzywo zaparkowanego samochodu. Można się na to zezłościć, można się o to pokłócić, fakt. Nawet pokrzyczeć na siebie chwilę, co przecież może nie jest najzdrowsze, ale jak najbardziej typowe. Za takie „przewinienia” wystarczy przeprosić jednym słowem, może dwoma, wliczając obietnicę poprawy. I seks jest dobrym ku temu czasem. Przyjemnie wyładowujący emocje, kipiący od adrenaliny. Nakręceni, na lekkim haju, możecie wyszeptać to przepraszam, między jednym jękiem rozkoszy a drugiem. Podkreślamy – jeśli chodzi o pierdółkę, o którą w sumie trochę głupio się było kłócić, ale przecież nie wszyscy zawsze robimy rzeczy mądre.
Jeśli nie rozwiązaliście problemu, ale wiecie, że po seksie go rozwiążecie – też dobrze. Będzie pasja, energia, fajny, ostry seks. Później, już na spokojnie, romantycznie wtuleni w siebie osiągniecie porozumienie. Żeby wiedzieć, że tak się skończy, trzeba znać swojego partnera/partnerkę. Ufać, że faktycznie będzie mu/jej zależało, aby ustalić wspólne stanowisko. W innym artykule staramy się odpowiedzieć na pytanie Jak się pogodzić po kłótni?
Seks na zgodę jest bezsensowny, jeśli zgody nie ma.
Jeśli następuje po kłótni czy nawet w jej trakcie, ale nie wiąże się z nim żadna próba rozwiązania konfliktu. Seks jest zamiast tego. Po co myśleć o problemie, po co rozmawiać o rozwiązaniu? Można rzucić się na siebie, kochać czy pieprzyć nawet. Tyle że w ten sposób nie da się rozwiązać żadnej poważnej sprawy. Nawet za wspomniane durne i brudne skarpetki lepiej jest przeprosić, niż tylko udawać, że seks jest rozwiązaniem. Tymczasem tylko zagłuszył problem jękami przyjemności. I niedługo znowu się pojawi, wróci ta bestia, pewnie ze zdwojoną siłą.
Z drugiej strony… Czy seks na zgodę musi być z tą osobą, z którą się pokłóciło? (*)
cytat za: https://demotywatory.pl/
